W imię matki i córki

O książce
„W imię matki i córki" to pełna intensywnych emocji, ale i humoru, groteskowa i rewolucyjna opowieść o barwnej relacji matki i córki, społecznych oczekiwaniach, wyzwaniach życia na emigracji, o przeszłości, którą warto przepracować, by bardziej świadomie kreować przyszłość. To książka o wychodzeniu z kryzysu, o naszych zasobach i naszych cieniach, o miłości. Czy narratorce uda się przełamać obciążające wzorce biograficzne całych pokoleń kobiet, pozbyć się wyuczonej "grzeczności" i ukuć siłę z trudnych doświadczeń? Co lub kto jej w tym pomoże? Czy uda się naprawić błędy przeszłości? Czy bohaterki złapią energię feniksa, wydźwigną się z kryzysu i uczynią go punktem wyjścia rozwoju, wzrostu, przełomu?
Książka otwiera szerokie spektrum tematów do dyskusji z zakresu psychologii, socjologii, literatury, duchowości: np.: relacja "rodzice-dorosłe dziecko", kontekst emigracji, dwujęzyczność, poszukiwanie domu i ojczyzny realnej i duchowej w burzliwych, przełomowych czasach, ukryta złość "grzecznych dziewczynek", wysokowrażliwość, indywidualizm i niezależność, traumy i skarby poprzednich pokoleń, terapeutyczna funkcja pisania, autobiografizm artystyczny, autoironia, groteska, rola humoru w życiu i literaturze.
ULA PTAK O KSIĄŻCE:
Nowa książka Brygidy Helbig, tym razem napisana z córką Justiną. Matka i córka, o trudniejszy zestaw niełatwo, jak powszechnie wiadomo i jak powszechnie się temu zaprzecza. Jest też chór. Chór dopowiada, zaprzecza, ironizuje i nie ulega obu paniom. Co mamy - matkę w depresji i córkę psycholożkę. W wyniku perturbacji życiowych dorosła córka wraca do domu, zajmuje swój dawny pokój. Obie kobiety muszą wypracować nie tylko podział przestrzeni ale i nauczyć patrzeć się na siebie z perspektywy tej drugiej.
Obie są i nie są u siebie w Berlinie. Aspekt migracyjny, niewłaściwego wyglądu, drobnych nieprzyjemności a nawet sporych dyskryminacji przewija się przez całą książkę. Sytuacje ratuje poczucie humoru, gdy np. jedna z bohaterek mówi, że codziennie rano budzi się z niecenzuralnym słowem na ustach (...) No ale co zrobić z depresją? Tutaj przychodzi z pomocą antropozoficzna klinika psychosomatyczna z niebotyczną ilością wykładów i warsztatów. Coś przecież może pomóc. Bardzo niemieckie zadaniowe podejście. Jednym słowem książka niebagatelna, odsłaniająca sekrety, w środku uczciwa. Bohaterka Gizela zadręcza się, że jest ciągle miła, grzeczna i non stop w uśmiechu. No kto by to wytrzymał???
Z okładki
Siedem lat mieszkała za granicą. Chciała być daleko stąd. Myślałam, że tam zostanie. A ona któregoś dnia wróciła i stanęła w progu naszego berlińskiego mieszkania. Nagle musiałam oddać córce trochę przestrzeni, a tak naprawdę chciałam być tu sama, by pracować, pisać i czytać, przerzucać tony papieru, bo do tego się kształciłam, doktoryzowałam i habilitowałam. Tak, jestem doktorem – ale ani od duszy, ani od ciała, tylko od papieru i słów.
Słowa bywają różne, pełne miłości lub bólu, pełne ukrytych historii. Bo matka i córka mają sporo do przepracowania. Wspierają się, ale też ścierają. Bywa, że mają dość – siebie i wszystkiego wokół. A w końcu i tak szukają opasłego Gombrowicza, żeby ustawić na nim laptop i obejrzeć odcinek „Emily w Paryżu" Bo wiedzą, że dadzą radę, że wyjdą z kryzysu mocniejsze i wszystko będzie dobrze.
Opinie o książce
„Nie było takiej książki po polsku. Czyta się znakomicie!"
„Moim zdaniem będzie to bestseller, niechże więc wydawnictwo szykuje dodruki i honoraria."
„To naprawdę świetna powieść autofikcyjna (...). Jest tam mnóstwo ciekawych i głęboko prawdziwych spostrzeżeń na temat relacji matek i dorosłych córek, a poza tym to opowieść o wieku średnim, który jest kolejnym okresem burzy i naporu, jeszcze ciekawszym niż wczesna młodość."
„Dozowałam sobie tę lekturę, jak lekarstwo tak, aby nie przedawkować. Bo ogrom emocji i wzruszeń zalewał mnie bezbrzeżnie."
„Jest to rzecz o (ukrytym, rzecz jasna) rewersie życia kobiety nieprzeciętnej, o kulturowych kontekstach i schematach mających ogromny wpływ na nasze życie, o rodzinie i jej więzach (w dosłownym i przenośnym sensie), o dziwnych czasach pandemii i w ogóle o dziwności (niesamowitości) tego świata."
„To frapująca lektura dla każdej kobiety, bo każda z nas ma matkę... A jeśli jeszcze ma się córkę, to jest to podwójne przeżycie. (...) Chętnie poznam kobietę, czytelniczkę tej książki, która nie znajdzie w niej w jakimś stopniu siebie. Tylko nie wierzę, aby znalazł się ktoś taki."
„Tytuł książki Brygidy i Justiny Helbig jest świetny i zatrzymuje wzrok od pierwszego spojrzenia. W imię matki i córki to odwrócenie (...) formuły wypowiadanej przez katolików przy wykonywaniu znaku krzyża. (...) oryginalna formuła przywołuje trójkąt bytów – Ojca, Syna i Ducha – a w wersji Helbig mamy diadę matki i córki. Bez ducha, ale, jak się szybko okaże, z psychologiczną głębią"
„(...) zaserwowały nam fantastyczną książkę, którą połknąłem jednym tchem… (...) ja się absolutne dałem ponieść temu wodospadowi. Oddałem mu się."
„Bardzo cenię sobie dowcip i autoironię powieści, samokrytycyzm w dobrym tego słowa znaczeniu. (...) Ta książka jest pełna mądrości dojrzałej, wykształconej kobiety, która stara się dbać o siebie i o swój rozwój emocjonalny. Stara się na nowo odnaleźć w życiu ze swoją dorosłą córką Seliną, również doskonałą obserwatorką i komentatorką. To, co mówi Gisela, Selina komentuje: 'Oj mamo, nie przesadzaj, koloryzujesz jak zwykle'. To się uroczo czyta."
„To jest książka, którą nazywam ucztą (...). Zaskakująca forma literacka. Dbałość o słowa, rytm, nastrój i emocje. Historia matki i dorosłej córki, które nagle wracają do wspólnego mieszkania. Ta sytuacja zmusza do redefinicji relacji, skłania do refleksji na temat przeszłości i prawdziwej, uważnej rozmowy. "W imię matki i córki" zatrzymuje, prowokuje do przemyśleń, idealna dla mam i córek w każdym wieku."
„Książka piękna. Rewolucyjna. Cudo. To jest odpowiedź na pytanie, jak dzisiaj może wyglądać narracja, konstrukcja podmiotu, 'języczność'. I ta czułość, łagodność. Jak atrakcyjna może być łagodność. Jak można łagodnie obchodzić się ze światem, z innymi."
„Podczas mojej podróży czytałam książkę Brygidy Helbig i jej córki Justyny o fenomenalnym tytule „W imię matki i córki". (...) czytałam ze spokojną muzyką w słuchawkach i raz po raz albo się śmiałam, albo dyskretnie płakałam. Ta książka jest dla nas kobiety!"
Cytaty z książki
Niewiele będzie się działo na powierzchni, pod spodem zaś wszystko.
Jestem chodzącym dynamitem, tylko czekać aż eksploduję, ale najbardziej boję się tego, że nie wybuchnę nigdy, że się spalę od środka.