Notatki z dydaktyki

Jak czytać twórczość Schulza?

Moje młodziutkie studentki polonistyki w Collegium Polonicum w Słubicach przybyłe z obcych krajów nie przepadają za twórczością Brunona Schulza.
Bałwochwalcy u stów, Brunon Schulz

Czytanie poprzez śmiech

Czytamy „Sklepy cynamonowe” i „Sanatorium pod klepsydrą”. Mówię, że Bruno Schulz mityzował rzeczywistość, ojca, matkę, służącą, samego siebie i okoliczną wariatkę. Że opowiadał o sobie, a jednocześnie o nas, że mały Józef jest i Brunonem i każdym z nas jednocześnie. A ojciec jest ojcem, karakonem, kreatorem, tragicznym herosem, prorokiem i żałosnym błaznem w jednej osobie. Tłumaczę, że Carl Gustav Jung, że podświadomość zbiorowa, że „pod stołem wszyscy trzymamy się za ręce”. Podsumowuję, że uniwersalizm, że archetypy, kosmogonie, że luriańska kabała.

Jaj czytać twórczość Schulza
Jakub (ojciec) przy śniadaniu, ilustracja z „Sanatorium pod klepsydrą”, Bruno Schulz, domena publiczna

Studentki są dobrze wychowane, więc jakoś to wszystko wytrzymują. No i sukces: od czasu do czasu wybuchają wyzwalającym śmiechem. Na przykład, kiedy ojciec podaje Józefowi poszukującemu wielkiej, magicznej Księgi swego dzieciństwa starą, poczciwą Biblię, a chłopak podnosi oczy na ojca i woła z wyrzutem: „Ty wiesz, ojcze, ty wiesz dobrze, nie ukrywaj się, nie wykręcaj! Dlaczego dajesz mi ten skażony apokryf, tysiączną kopię, nieudolny falsyfikat? Gdzie podziałeś Księgę????” 

Skażony apokryf, tysiączną kopię, nieudolny falsyfikat, przedrzeźniają Schulza rozbawione studentki. Kolejny wybuch śmiechu, gdy Józef dokonuje nowego sensacyjnego odkrycia. Wywleka z jakiegoś kąta resztki kolorowych pism z reklamami i „staje cały w płomieniach”. „Toż to była Księga, jej ostatnie strony, jej nieurzędowy dodatek, tylna oficyna pełna odpadków i rupieci!”. A gdy w ekstazie pyta służącą: „Skąd wzięłaś tę książkę?”, Adela wzrusza ramionami „Głupi. Przecież ona leży tu zawsze. Co dzień wydzieramy z niej kartki na mięso do jatek i na śniadanie dla ojca”. Na mięso do jatek i na śniadanie dla ojca!!!

Jak czytać twórczość Schulza? Każdy może być Mesjaszem

Studentki trzymają się za brzuchy, a ja się cieszę, że jednak Schulz pomału „chwyta”. Działa, choć na razie od innej strony niż myślałam. Ale to ne vadi. Jesteśmy na dobrej drodze, na tropie, który może doprowadzić nas do daleko idących wniosków. Nawet, jeśli studentki jeszcze do końca nie rozumieją, dlaczego to pisarz genialny. Jeśli nie widzą czym była genialna epoka jego dzieciństwa i inicjacji w twórczość. Nawet jeśli nie rozumieją jeszcze, dlaczego malec przeżył głębokie olśnienie patrząc na snop światła padający na piec. Począł wtedy rysować jak szalony, stwarzać na kartkach cały boży świat. A jednocześnie zapomniał o całym świecie. Podział między nim a światem, nim a Bogiem, nim a kartką, a Księgą, już nie istniał. I były wieczne święta!

Mówię studentkom, że Schulz, metafizyczny heretyk, rozumiał Księgę jako zadanie. Posłannictwo każdego z nas. Bo każdy z nas może być Mesjaszem. Każdy może zbawić zamurowaną, zaszufladkowaną rzeczywistość, każdy może próbować poskładać pokawałkowane ciało świata. Czyż nie o tym mówiła niedawno Olga Tokarczuk? Każdy może próbować połączyć w całość naczynia, które według pewnego kabalisty rozprysły się w procesie stwarzania kosmosu w drobny mak.

Bruno Schulz, autoportret

Jak czytać twórczość Schulza? Dojrzeć do dzieciństwa

Każdy, przekonuję, może nagle znaleźć się w jakieś nielegalnej odnodze czasu,  wypaść z historii i znaleźć się na jakimś bocznym torze rzeczywistości, znaleźć się w micie, w tajemniczym tu i teraz, w wieczności, zatracić się w doświadczaniu i tworzeniu jak dziecko. A więc „dojrzeć do dzieciństwa”, do świąt, do cudów, jak pisał w listach Schulz. Studentki się uśmiechają.

Przy okazji przypominają sobie przemówienie Olgi Tokarczuk, rozumieją coraz lepiej, co miała na myśli.

Ja na marginesie wtrącam, że w pisarstwie jednak niekoniecznie trzeba do końca iść w parabolę. Że ja wolę coś między perspektywą uniwersalną, a jednostkową, coś między Coehlo a Knausgårdem. Słońce zachodzi nad Odrą, wszystko jest w ruchu i w blasku, bo już wjechałyśmy na ten nielegalny tor. Zbaczamy z codzienności w cudowność, „w imię Boże tedy – wsiadamy i odjazd!”, czego i Wam z całego serca życzę.

Zobacz także

Jak zacząć pisać czerpiąc inspiracje z własnej biografii

Pisarstwo, aby nie pozostało tylko pragnieniem serca, wymaga podjęcia decyzji o konkretnych działaniach i konsekwencji we wprowadzaniu ich w życie. Jak zacząć pisać?

Wyszukiwarka